Najnowszy numer Gospodyni już w sprzedaży:)   




Postaw na naturalne Powrót do listy

Mamy proste – marzą się nam kręcone. Natura obdarzyła nas lokami – robimy wszystko, by je wyprostować. Najczęściej korzystamy z domowych sposobów. Czy wszystkie są bezpieczne? I czy w ogóle konieczne?

 

Takie zabiegi mogą być bezpieczne, ale fryzjerzy przestrzegają przed przesadą i przypominają, że bardziej narażone na działanie wysokich temperatur są włosy, które wcześniej były już poddane jakimś zabiegom, np. farbowaniu czy trwałej ondulacji. Czym najczęściej traktujemy nasze włosy, chcąc wyprostować te kręcone albo skręcić proste?

Ostrożnie z kosmetykami

Jednym z częściej stosowanych sprzętów do nadawania skrętu są wałki, w tym często podgrzewane w elektrycznym urządzeniu termoloki. Temperatura, którą raczą włosy, jest dla nich, zdaniem fryzjerów, bezpieczna. Szkodzić może coś innego.

– Z wałkami problem polega jedynie na ryzyku uszkodzenia mechanicznego. Natomiast często stosowana, ale szkodliwa jest lokówka, zwłaszcza kiedy pasmo przed zakręceniem spryskuje się lakierem. Składniki tego typu specyfików, np. alkohol, mogą przy takiej temperaturze zaszkodzić włosom. Zupełnie bezpieczne są wałki z gąbki stosowane na mokre włosy – wyjaśnia Bartosz Sobczak, fryzjer stylista z salonu „Alchemik” w Poznaniu.

Niestety, w niektórych salonach skręt osiąga się ciągle w wyniku trwałej ondulacji. Środki w niej stosowane są coraz nowocześniejsze, ale tak naprawdę mechanizm uszkadzania włosa jest ten sam. Fryzjerzy twierdzą, że to zabieg dla włosa dużo bardziej zabójczy niż farbowanie. Przestrzegają, że po trwałej nigdy nie uzyskamy pożądanego koloru farby, a naturalny kolor będzie płowiał. Trwała ma unieść włosy, dodać objętości, ale po miesiącu mamy odrost, który już jest pozbawiony skrętu, więc właściwie tracimy efekt, na którym nam zależało.

Czasem zabiegamy o skręt, ale bywa wręcz odwrotnie – marzą się nam proste, gładkie pasma. W domowych warunkach najłatwiej dostępnym sprzętem jest prostownica i ona jest najczęściej używana. Ale to fałszywy trop.

– Żelazka, czyli prostownice, nigdy nie były zdrowe. Mimo nowoczesnych, ceramicznych powierzchni. Jeżeli się już na nią decydujemy, nie zalecam stosowania żadnego specyfiku do układania – dobry szampon i odżywka poradzą sobie. Wysoka temperatura wystarczy, by wszystko wyprostować. Nie bardzo wierzę w środki chroniące włos przed wysoką temperaturą. W połączeniu z nią mogą nawet szkodzić. Jeśli już, używajmy prostownicy nie częściej niż dwa, trzy razy w tygodniu – wyjaśnia pan Bartosz.

Z suszarką najbezpieczniej

Najbezpieczniejsze, zdaniem naszego rozmówcy, jest prostowanie włosów podczas suszenia z wykorzystaniem szczotki. Powinna mieć jak największą płaską powierzchnię. Takie szczotki mają prostokątny kształt. Pasma włosów przeczesujemy w wolnym tempie, a strumień powietrza kierujemy zgodnie z kierunkiem opadania włosów. Okrągła szczotka, choć często ją do tego celu wykorzystujemy, nie wyprostuje włosów, raczej da załamanie linii, lekką falę.

Suszarka to najbezpieczniejsze źródło wysokiej temperatury potrzebnej tak do skręcania, jak i prostowania. Te urządzenia są coraz lepsze i mają funkcje pozwalające chronić włosy podczas zabiegu. Specjaliści przypominają jednak, że prostowanie i skręcanie nie są w równym stopniu bezpieczne. Przy prostowaniu wysoką temperaturą zamykamy łuski. Przy kręceniu nie tylko działamy temperaturą, ale też zaginamy włos. Łuska zachowuje się jak dachówka i przy załamaniu linii włosa bardziej odstaje. A to czyni włos słabszym i podatniejszym na zniszczenie.

– Osobiście zalecam fryzury wykorzystujące naturalne formy włosów. Kręconych nie prostujmy, prostych – nie skręcajmy. Zadbajmy o strzyżenia, które będą wykorzystywać naturalny wygląd włosów – radzi na koniec poznański stylista.

Karolina Kasperek

 

Galeria zdjęć