Najnowszy numer Gospodyni już w sprzedaży:)   




Porozmawiajmy o menopauzie Powrót do listy

Utarło się, że menopauzą nazywamy okres życia kobiety po ustaniu miesiączkowania, a przecież to błędne stwierdzenie. Zdefiniujmy pojęcia.

Menopauza to jest ostatnia miesiączka w życiu, ale o tym, czy to jest rzeczywiście ta ostatnia, dowiemy się, jeśli w ciągu roku nie dojdzie do krwawienia czy plamienia. Kilka lat przed ostatnią miesiączką i 12 miesięcy po ustaniu krwawienia nazywamy perimenopauzą. Potem, rok po ostatniej miesiączce, następuje okres pomenopauzalny.

 

Kiedy kobieta zaczyna odczuwać zmiany prowadzące do ustania miesiączki?

Statystycznie zmiany hormonalne zaczynają się około 35.–40. roku życia. Mniej więcej w tym czasie szybciej zaczyna się zmniejszać liczba pęcherzyków pierwotnych w jajnikach, czyli obniża się płodność. Zaczynają się dyskretne objawy w samopoczuciu, zachowaniu, co prawda występujące bardzo nieregularnie, ale kobieta skupiona na sobie jest w stanie je zauważyć.

 

Co to może być?

Przede wszystkim nasilają się objawy zespołu napięcia przedmiesiączkowego. Przed miesiączką jesteśmy bardziej zdenerwowane, mamy „krótszy lont”, częściej płaczemy, bardziej się wzruszamy czy wkurzamy, nie możemy spać, mamy nastroje depresyjne, nachodzą nas jakieś smutki.

 

Co się dzieje dalej?

Miesiączki robią się nieregularne, częściej występują, są bardziej obfite, dłużej trwają. A im bliżej menopauzy, czyli zakończenia miesiączkowania, stają się rzadsze, trwają krócej, są mniej obfite. To jest bardzo zmienny okres w naszym życiu, bo w jednym cyklu hormonów może być mniej, a w kolejnym może być ich znacznie więcej.

 

Czy to znaczy, że jednak możemy zajść w ciążę?

W tym czasie szansa na ciążę samoistną jest niewielka, ponieważ płodność po 35. roku życia, a zwłaszcza po 40., znacznie spada. Obecnie kobiety odsuwają moment zajścia w ciążę, co może oznaczać, że nie będą mogły mieć dziecka. Natura tak to zaprogramowała, że po czterdziestce kończymy rozmnażanie się z różnych względów. Przez pierwszych kilkadziesiąt lat życia nasz organizm jest poddawany różnym czynnikom wpływającym na niego, a także na jajniki. To są np. czynniki  zewnętrzne, choćby środki ochrony roślin, spaliny, naświetlanie czy plastik, który mamy w każdym niemal opakowaniu, ale też leki, alkohol, papierosy, niezdrowa dieta, przebyte choroby, stres. To wszystko wpływa na jakość komórek jajowych, które nie dość, że się wyczerpują, to z każdym rokiem są coraz gorszej jakości. Szansa, że z takiej komórki, nawet jeśli dojdzie do zapłodnienia, rozwinie się prawidłowy płód, jest dużo mniejsza, stąd częściej dochodzi do utraty ciąż w tym wieku. Kiedyś kobiety rodziły kilkoro lub nawet kilkanaścioro dzieci, ale po raz pierwszy zachodziły w ciążę już jako nastolatki. Każda ciąża oraz antykoncepcja hormonalna opóźnia czas wystąpienia menopauzy.

 

Co się dzieje z naszym organizmem tuż przed menopauzą?

W późnym okresie perimenopauzalnym, czyli rok, dwa lata przed menopauzą, zaczynają pojawiać się nasilone objawy zmian hormonalnych i trwają do kilku lat od ostatniej miesiączki. U niektórych kobiet nawet do końca życia. W tym czasie doświadczamy uderzeń gorąca, nadmiernej potliwości, różnego rodzaju problemów ze snem, drętwienia kończyn, bólów stawowych. Do tego dochodzi gorsze samopoczucie psychiczne, mamy napady paniki, depresji.

 

W tym czasie nam, kobietom, „odpala”, do tego stopnia, że wręcz sugeruje się nam kontakt z poradnią psychologiczną?

Naszym zachowaniem sterują m.in. hormony, które powodują, że jesteśmy w tym czasie bardziej labilne, wrażliwe, bardziej pobudliwe, czujemy się niedoceniane i trudno jest nam nad tymi emocjami zapanować. Zgłoszenie się do psychologa wcale nie jest złym pomysłem, bo on wytłumaczy przyczynę naszego stanu i nauczy radzenia sobie z emocjami. Jednak to, że my i nasze otoczenie zrozumiemy, z czego wynika takie zachowanie, nie znaczy, że nam się poprawi, bo dalej będziemy czuły się źle. Nie żyjemy w próżni, okres 40–45 lat to dorastające dzieci, czasami rozwody, pojawienie się wnuków, andropauza u męża i problemy z tego wynikające, o których często się nie mówi. Żyjemy w otoczeniu innych ludzi, okoliczności, jak np. praca, które mają na nas wpływ. Tylko my to inaczej odbieramy, jesteśmy bardziej wrażliwe. To wszystko powoduje, że się zmieniamy. Dlatego musimy znaleźć coś, co nam podtrzyma iskierkę życia, motywację, pozwoli zachować radość na co dzień.

 

Na przekór ubywającym hormonom… Jak one działają?

Obniżenie poziomu estrogenów i androgenów, czyli hormonów odpowiadających za poziom libido, płodność i popęd seksualny, powoduje, że stajemy się zgorzkniałe, nie mamy energii, motywacji. Musimy sobie dostarczyć czegoś, co działa jak estrogen, który ma pozytywny, trochę euforyzujący wpływ na mózg. Dlatego trzeba znaleźć sposób, aby podwyższyć poziom dopaminy czy serotoniny, tzw. hormonów szczęścia. Takie działanie ma np. zdobycie satysfakcjonujących nowych umiejętności, utrzymywanie kontaktów z ludźmi, aktywność fizyczna, czyli coś, co nam poprawia samopoczucie psychiczne, dzięki czemu będziemy czuły, że jesteśmy spełnione. Ale większość kobiet traci motywację, chęć do działania, stąd kojarzenie menopauzy ze zgryźliwymi, sfrustrowanymi starszymi paniami. Gorsze samopoczucie mija po jakimś czasie, ale zdarza się, że trwa długie lata.

 

Jeżeli nie mija, co wtedy?

W okresie perimenopauzalnym jeszcze nie sięgamy po terapię menopauzalną, ale możemy stosować tabletki antykoncepcyjne, które pomogą szczególnie przy krwotocznych miesiączkach albo przy nasilonych objawach zespołu napięcia przedmiesiączkowego. Lekarz może zalecić progesteron, który reguluje cykle, poprawia samopoczucie, sen, ma wiele korzystnych działań. W późnym okresie okołomenopauzalnym, kiedy już spodziewamy się ostatniej miesiączki, możemy sięgnąć po terapię hormonalną. Pamiętajmy jednak, żeby bezpiecznie z niej korzystać – należy ją zacząć przyjmować w ciągu dziesięciu lat od wystąpienia ostatniej miesiączki lub do ukończenia 60. roku życia.

 

Wiele lat temu hormonalna terapia menopauzalna miała bardzo złe notowania, głównie obawiano się ciężkich powikłań i śmierci. Co się zmieniło?

Medialny szum wokół HTM (obecnie nie stosuje się terminu HTZ, czyli hormonalna terapia zastępcza, mówimy o hormonalnej terapii menopauzalnej, czyli HTM – przyp. red.) przyniósł bardzo wielkie szkody dla pacjentek. Problem polegał m.in. na tym, że wcześniej zastosowano złą metodologię, zakwalifikowano do badań niewłaściwe osoby, schorowane, starsze kobiety, które nie powinny hormonów dostawać, dlatego wyniki były zniechęcające. Po 20 latach uzyskaliśmy pewność, że terapia hormonalna przynosi wiele korzyści. Obecnie stosujemy bezpieczne preparaty, w ściśle określonych dawkach, pod stałą kontrolą. Dla nas ważne jest, aby terapia hormonalna, która jest skuteczna, była również bezpieczna dla pacjentki. Decyzja o podjęciu HTM należy do kobiety, powinna ona wiedzieć, jakie są korzyści i jakie jest ryzyko zastosowania leków. My wiemy, które progestageny i estrogeny są bezpieczniejsze dla zdrowia, a które z nich mogą powodować zmiany. Stosujemy hormony bioidentyczne, czyli takie, które swoją budową odpowiadają tym produkowanym w naszych jajnikach, w minimalnych dawkach.  Nie są to ilości takie jak we krwi u kobiet 20-letnich, ale dużo mniejsze, wręcz minimalne, które w sposób znaczący zmniejszają dolegliwości. Należy zaznaczyć, że w Europie i w Polsce są dostępne tylko przebadane  preparaty. Ważne, aby pacjentka miała wiedzę, że nie ma jednego leku, który jest dobry dla wszystkich, a te leki, które zadziały u koleżanki, wcale nie muszą pomóc jej.

 

Jakie więc działanie ma dobrze ustawiona terapia menopauzalna?

Oprócz tego, że poprawia ogólne samopoczucie, zmniejsza typowe dolegliwości, czyli uderzenia gorąca, terapia hormonalna działa korzystnie na wiele obszarów naszego zdrowia. Przede wszystkim spowalnia procesy starzenia, zapobiega utracie gęstości kości i tkanki mięśniowej, a więc przedłuża możliwość sprawnego poruszania się, chociażby dbania o sad czy ogród, kontynuowania pracy. Terapia zapobiega intensywnemu narastaniu tkanki tłuszczowej, degeneracji komórek nerwowych w mózgu. Zapobiega wystąpieniu bardzo dokuczliwych objawów zespołu urogenitalnego, np. obniżeniu narządu rodnego, ścian pochwy, popuszczaniu moczu przy kichaniu, kaszlu czy śmianiu się, a nawet wyciekom moczu. Terapia menopauzalna zapobiega również suchości pochwy i stanom zapalnym, gdy mamy wrażenie, że tam ciągle coś swędzi, piecze, ciągle chce nam się siku. Suchość pochwy to też bolesne stosunki.

 

Jak długo można stosować HTM?

Dzisiaj już wiemy, że można ją stosować, dopóki korzyści przewyższają skutki negatywne. Kiedy dwadzieścia lat temu wyniki badań wywołały duże poruszenie i panikę, ograniczano czas stosowania terapii hormonalnej do 4–5 lat po menopauzie. I co się okazało? Przez te dwadzieścia lat wzrosła liczba kobiet z problemami spowodowanymi odstawieniem lub ograniczaniem terapii hormonalnej menopauzalnej, mamy epidemię osób z sarkopenią (utrata masy mięśniowej), cukrzycą, osteoporozą, otyłością. Kobiety były zniechęcane, lekarze bali się tę terapię stosować. Dzisiaj wiemy, że tę epidemię skutków ubocznych mamy m.in. w wyniku niestosowania HTM. Odczuwa to również system ochrony zdrowia.

 

Warto sięgnąć po preparaty z reklam?

Reklamowane czy kupowane w internecie preparaty na dolegliwości menopauzalne to często strata pieniędzy. To nie są leki, tylko suplementy diety. Kupowane z różnych dziwnych źródeł preparaty najczęściej nie są przebadane, nie są standaryzowane, czyli mogą mieć różną zawartość substancji czynnej w  tabletkach. Albo w ogóle nie mają fitoestrogenów, tylko witaminy. Preparaty produkowane przez firmy farmaceutyczne zmniejszają dolegliwości, ale nie mają działania tak szerokiego jak hormonalna terapia menopauzalna. Będziemy lepiej spać, bo w tych tabletkach są szyszki chmielu albo melatonina. Warto spojrzeć na te preparaty, które mają rekomendację Polskiego Towarzystwa Menopauzy i Andropauzy (PTMiA).

 

Czy są dostępne nowe leki w leczeniu menopauzy?

Jeszcze nie ma, ale lada moment powinny się pokazać, bo już są zarejestrowane w Europie. Fezolinetant to lek, który działa na ośrodek termoregulacji, eliminuje uderzenia gorąca i nadmierną potliwość, kołatania serca, problemy ze snem, pogorszenie koncentracji i zmęczenie. Wydaje się też mieć działanie na objaw, który jest wynikiem spadku poziomu estrogenów, czyli zespół „palących ust”, gdy ma się wrażenie, jakby coś gryzło w jamie ustnej, piekło, ma się nieprzyjemny smak. HTM tego objawu nie eliminuje, tymczasem ten preparat powoduje jego ustąpienie. Pojawi się też estetrol – estrogen, który pozwoli na skuteczne leczenie menopauzy bez zwiększania ryzyka rozwoju chorób nowotworowych hormonozależnych, np. raka piersi i endometrium, a także powikłań zatorowo-zakrzepowych.

 

Zanim pojawią się nowe leki, czy każda kobieta obecnie może stosować HTM?

Absolutnym przeciwskazaniem jest choroba nowotworowa hormonozależna, np. rak piersi. Oczywiście po zakończeniu leczenia onkologicznego należy rozważyć włączenie terapii hormonalnej, zwłaszcza że po naświetlaniach kobiety mają suchość pochwy, wtedy miejscowe podawanie hormonów jest jak najbardziej wskazane. W małych dawkach jest bezpieczne, bo dajemy estriol, który na pierś już nie działa.

Te preparaty, które stosujemy, nie zwiększają ryzyka powikłań zakrzepowo-zatorowych. Jeżeli ktoś nie ma trombofilii lub zaburzeń krzepnięcia genetycznie uwarunkowanych czy związanych z unieruchomieniem lub innymi chorobami, to ryzyko powikłań jest takie same jak w całej populacji. Oczywiście dalej będziemy się starzeli, ale trochę zdrowiej, trochę wolniej. Trzeba rozważyć wady i zalety, zawsze indywidualnie.


Załączamy do pobrania kwestionariusz dla kobiet w okresie okołomenopauzalnym. Jeżeli nie wiesz, czy powinnaś sięgnąć po terapię, która pomoże ci przejść przez transformację menopauzalną, wydrukuj, wypełnij i pójdź z nim do swojego lekarza pierwszego kontaktu lub do ginekologa. 

Pliki do pobrania