Najnowszy numer Gospodyni już w sprzedaży:)   




Jak zdobyć pieniądze na działanie koła Powrót do listy

  
  

Przy staraniu się o fundusze najważniejszy jest temat. Musi być chwytliwy. Dlaczego? Bo komisje najczęściej rozpatrują wnioski na ostatnią chwilę. Jeśli więc mają kilkadziesiąt projektów pod hasłem „kulinaria”, to małe szanse na zdobycie pieniędzy. O tym, na co jeszcze zwrócić uwagę, starając się o fundusze, rozmawiamy z Aliną Jeleń, prezeską Stowarzyszenia Kobiety Kwiaty Kociewia, której udało się z projektów pozyskać ponad 100 tys. złotych.


Projekt – to słowo obecne dziś w życiu wielu kół gospodyń. Trudno go przygotować?

– Lubię to robić, nie sprawia mi to problemu. Ale bardzo ważne jest, i nie najłatwiejsze, żeby dobrze uzasadnić swoje propozycje, cele, a potem opisać rezultaty. I trzeba precyzyjnie opracować budżet, rozpisać wszystkie działania. Ostatnio na przykład miałyśmy warsztaty wokalne. Najpierw szukamy  ludzi – kto będzie instruktorem, nauczycielem? W wydatkach zaczynam od największych.
Poszukaliśmy informatyka, znaleźliśmy salę, uzgodniłam z prowadzącym zakres obowiązków, za ile dostarczy informatory, ile weźmie za lekcję, ile osób jest w stanie naraz szkolić. To wszystko trzeba umieścić w projekcie. No i trzeba pamiętać, że przecież nasz projekt nie jest jedyny. Za każdym razem rywalizujemy z innymi kołami, stowarzyszeniami, rozmaitymi organizacjami. Teraz jest trudniej, bo kiedyś nie było ludzi potrafiących pisać projekty. Teraz jest wielu przeszkolonych, jest duża konkurencja, więc mniejsze szanse, że nasz projekt wygra. I w związku z tym pojawia się konieczność pisania coraz bardziej oryginalnych. Zawsze powtarzam: „Kulinaria? To już było!”. Proponuję np. carving, bo okazuje się, że babki potrafią gotować, ale nie umieją tego ciekawie pokazać. Albo zumbę, jogę, pisanie o ciekawych miejscach regionu czy spotkania z etnografem. Poza tym trzeba pamiętać, że komisje oceniające projekty pracują często na ostatnią chwilę, po nocach. Jeśli ktoś usiądzie z trzydziestoma wnioskami, a wśród nich w nagłówkach w połowie zobaczy wspomniane kulinaria, małe są szanse na zdobycie pieniędzy. Dlatego namawiam na oryginalność i poszukiwanie czegoś mniej typowego. Temat musi być chwytliwy.

Uważa pani, że każdy może napisać projekt i zdobyć fundusze?

– Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że nie każdy będzie w stanie to zrobić. Jeśli koło nie ma w szeregach kogoś obrotnego, z talentem do pisania twórczego, niech się tego nie wstydzi. Jeśli niewiele dało szkolenie z pisania, koło powinno szukać ludzi, którzy się w tym specjalizują, i nie oszczędzać na nich. Są fundacje czy organizacje, w których przyznaje się bardzo duże granty, na kilkadziesiąt tysięcy. Ale tam najczęściej potrzebne są bardzo dokładnie, ze znawstwem napisane, a potem rozliczane wnioski. Do projektu składanego do Europejskiego Funduszu Społecznego wynajęłyśmy drogiego specjalistę. Ale dostałyśmy wtedy dwa razy po 50 tys. zł – raz na fotografię kociewską, a drugi raz na „Angielski na Kociewiu”. Ale chcę przypomnieć, żeby kobiety się nie bały pytać. Obowiązkiem pracowników LGD jest pomóc przy pisaniu.

Dokąd jeszcze się zgłaszałyście? Gdzie warto szukać pieniędzy?

– Są takie źródła, z których jest szansa otrzymać pieniądze co roku. U nas bardzo prężnie działa LGD. Jeśli projekt pasuje do ich priorytetów (większość pasuje), to dofinansowanie jest bardzo prawdopodobne. Ale jest jeszcze jedno dosyć pewne źródła, z których jest szansa otrzymać pieniądze co roku. U nas bardzo prężnie działa LGD. Jeśli projekt pasuje do ich priorytetów (większość pasuje), to dofinansowanie jest bardzo prawdopodobne. Ale jest jeszcze jedno dosyć pewne źródło. To konkursy dla organizacji pozarządowych organizowane co roku przez starostwa powiatowe. Muszą dotować je z mocy ustawy, jest na to zawsze określona pula pieniędzy. To nie są duże kwoty, finansują projekty do 5 tysięcy złotych. A to już starczy na warsztaty, na osiem – dziesięć spotkań, na instruktora i materiały. My robimy takie zajęcia dla średnio trzydziestu kobiet. Sporo finansowała nam też Polsko-Amerykańska Fundacja Wolności. Pieniądze od niej to często te dystrybuowane przez LGD. My zrealizowałyśmy za nie na przykład projekt „Seniorzy w akcji” – to w ramach fundacyjnego programu „Działaj lokalnie”. Na takie projekty dostajemy około 4 tysięcy złotych, a udaje się napisać i wygrać do trzech w roku. Z pieniędzy uzyskanych ze starostwa zrobiłyśmy folder „Kobiety powiatu starogardzkiego – portret niezwykły”. Pisałyśmy piórami mieszkańców powiatu o lokalnych bohaterkach. A marszałkowskie pieniądze wygrałyśmy w 2012 roku – za 8 tysięcy złotych wydałyśmy kolejny album – o kulturze ludowej Kociewia. To z kolei z funduszu na rozwój kultury w województwie pomorskim.

Gdzie tkwią kruczki przy pisaniu czy realizacji?

– Koszty niewidoczne. Jeszcze telefon można rozpisać w budżecie, na przykład doładowanie. Ale abonamentu już nie. A trochę się traci na SMS-y. Paliwo – też refundują, ale nie korzystanie z prywatnego auta. Jedynie wynajętego. A my jeździłyśmy na sesje fotograficzne do albumu własnymi samochodami, bo tak było łatwiej. Trzeba próbować te koszty minimalizować. Koordynator projektu też pracuje społecznie,a pracy jest dużo – to też koszt. Kłopotliwy jest PROW z jego małymi projektami. Nie polecałabym tego małym stowarzyszeniom. Nikt nie da kołu kredytu, żaden bank nie zaufa, koła nie mają przecież zabezpieczeń ani żadnych przychodów. A kredyt potrzebny, bo w PROW-ie nie ma, niestety, prefinansowania, trzeba wyłożyć kwotę. Szkoda, bo są tam duże pieniądze, można dostać nawet 40 tys. zł. Warto, żeby koło miało statut, który obejmuje szeroki wachlarz działań, wtedy łatwiej starać się o granty. My mamy na przykład wszechstronny rozwój. Też kultywujemy dziedzictwo, ale projekty są szansą na to, żeby poza gwarą, strojem i zwyczajami zrobić coś jeszcze.

Od kiedy pisze pani projekty?

– Od początku istnienia stowarzyszenia, od 2007 roku, ale musiałyśmy się wszystkiego uczyć. Mamy księgową, ale ona głównie obsługuje dowiezione jej dokumenty. Nie ma co liczyć, że księgowe będą zorientowane w tym, jak pisać projekty oraz gdzie i jak szukać pieniędzy na ich realizację. Więcej wiedzą księgowi pracujący w fundacjach, ale koła nimi nie są. Kół nie stać na takich profesjonalistów. Bardzo pomocna dla nas była strona www.ngo.pl – tam można znaleźć wiele cennych wskazówek, ale i konkretne programy, fundacje i projekty. Jednak na samym początku nasza Lokalna Grupa Działania „Chata Kociewia” zorganizowała szkolenie z pisania projektów. Nie chodziło nawet o umiejętność ich tworzenia, bo to jest już wyższa szkoła jazdy, ale dostałyśmy listę źródeł.

Jak wyglądały przygotowania do pierwszego przedsięwzięcia?

– Zaczęłyśmy nietypowo, bo od organizacji feministycznej, chociaż same nie uważamy się za feministki. Wiele kobiet na wsi w ogóle nie sięga po środki organizacji, które mają w nazwach lub wśród haseł słowa związane z feminizmem. A to błąd. W końcu w kołach członkiniami są same kobiety. Ośka (Ośrodek Informacji Środowisk Kobiecych) przyznała nam fundusze na „Zamieńmy chochle na klawiatury” – uczenie kobiet na wsi obsługi komputera. Mam taką politykę, że piszę wszędzie, gdzie się da. I to procentuje.

Rozmawiała Karolina Kasperek

 

                                                                                                                                                                                        

Alina Jeleń, Kociewianka, urodzona animatorka społeczna, prezeska Stowarzyszenia Kobiety Kwiaty Kociewia i członkini KGW w Koteżach, matka trojga dzieci – Marceliny, Tymoteusza i Michaliny. Jak mówi o sobie, musi działać dla innych, szukać rozwiązań, ożywiać i rozbudzać wiarę ludzi mieszkających na wsi w to, że mogą zawojować świat. Jest wszechstronnie wykształcona. Skończyła liceum sportowe w Tczewie, potem studiowała przez trzy lata prawo i administrację w Koszalinie, a kolejne dwa – w Gdańsku. Ma tytuł magistra, ale nie skończyła na dyplomie – skusiła się jeszcze na podyplomowe studia pedagogiczne. Przydają się jej do prowadzenia zajęć „Klubu Kreatywnych” w Ognisku Pracy Pozaszkolnej w Starogardzie Gdańskim. Uczy tam najmłodszych, jak myśleć twórczo i niestandardowo. Jest laureatką wielu prestiżowych nagród, m.in. dla animatorów społecznych. Od 8 lat pisze swojemu kołu i całemu stowarzyszeniu projekty. Wie o tym prawie wszystko.