Najnowszy numer Gospodyni już w sprzedaży:)   




Tkane sercem i duszą Powrót do listy

Dlaczego nauczyłam się wybierania pereborów? Bo wyplatanie ręcznie deseczką w płótnie wzorów jest magiczne – zachwyca się Magdalena Papakul, która zaledwie kilka miesięcy temu ukończyła w Nadbużańskim Uniwersytecie Ludowym w Husince kurs tkania pereborów.


tekst: Krzysztof Janisławski, zdjęcia: Magdalena Adamczewska

Żeby pani Magda mogła zakochać się w pięknie powstającego nad Bugiem ornamentu, wcześniej musiał on trafić do Polski z bizancjum. Najpierw na Ruś Prawosławną, z wykonanymi techniką przebierania dywanami. A stamtąd do innych krain i krajów. Perebory tkali m.in. Finowie, Bułgarzy, Węgrzy. Powstawały na Ukrainie i Białorusi. Tam, gdzie byli unici, tam też pojawiały się perebory, np. w Hrudzie, gdzie obecny kościół był wcześniej cerkwią.

Dla najzdolniejszych

Wszystkie są piękne, ale każdy, w zależności od miejsca powstania, się różni. Ornament powstawał na płótnie metodą wybierania na krośnie. Służył do tego niewielki kawałek drewna. Te, które powstawały na północ od Hanny, mają układ pasowy i geometryczne wzory. To romby, trójkąty. Elementy kwiatowe pokazywały się na południe od Hanny. Tam tkaczki tkały same. W okolicy Hruda we dwie, bo tak było szybciej. Jedna siedziała przed nicielnicą i przebierała deseczką góra–dół. W ten sposób powstał wzór. Druga tkaczka znajdowała się na wysokości płochy. I to ona mówiła pierwszej, w zależności od wybranego spisku, jak w danym momencie wybierać, np. trzy – góra, dwa – dół. Bo każdy perebor ma swój spisek. To zapis układu nici znajdujących się nad i pod deską.

Tkanie pereborów decydowało o statusie kobiety. Robiły je te najzdolniejsze i najmądrzejsze, a co za tym idzie, najlepiej wychodziły za mąż. Pereborem zdobiły stroje i ręczniki obrzędowe. Były umieszczane przy letnich spódnicach, strojach weselnych. Miały charakter odświętny. W zależności od tego, na jaką część ubioru były szykowane (np. stójkę czy mankiet), miały, inną szerokość. Te oryginalne były tkane lnianą nicią. W obszarze na północ od Hanny używano różnych odcieni nici czerwonych, granatu i czerni. Tkane były przeważnie zimą, a odzwierciedlanym w płótnie wzorom towarzyszyła bogata symbolika. Już pod koniec XIX w. można było spotkać się z opinią, że nadbużańskie perebory są sztuką niemalże zapomnianą.

Uniwersytet pereboru

Magdalena Papakul z miejscowości Mordy w Siedleckiem 6 grudnia oficjalnie ukończyła w Nadbużańskim Uniwersytecie Ludowym w Husince kurs tkania pereborów. – Tkactwo to u nas tradycja rodzinna. Krosna całe życie były obok mnie. Tkała babcia, tata, wszyscy z rodziny. Babcia dostała krosna z Łodzi. Bardziej skomplikowane niż te, na których tka się perebory. Półautomatyczne. Były lata 30. XX w., ówczesny wójt gminy Przesmyki sprowadził z Łodzi cztery pary krosien. Przyjechali instruktorzy, prowadzili zajęcia dla tkaczek, najlepsze z nich dostały krosna, m.in. moja babcia. Są u mnie w domu, pracuje na nich mama. Oczywiście nauczyłam się i ja, a potem zajęłam się tkactwem na poważnie. O tym, że perebory można tkać, dowiedziała się w Hrudzie, gdy pojechała na Przygraniczny Konkurs Tkacki organizowany przez GOK i Bożennę Pawlinę-Maksymiuk. To była druga albo trzecia edycja. – Stały krosna, panie pokazały mi, jak to się robi. Po jakichś dwóch latach spróbowałam na swoich krosnach. Ale jak się układa ornamenty, jakich kolorów należy używać, tego dowiedziałam się dopiero teraz, biorąc udział w projekcie uniwersytetu w Husince – przyznaje pani Magdalena.

Dlaczego postanowiła nauczyć się sztuki wybierania pereborów? – Bo to jest piękne. I takie  magiczne. Wpleść w płótno takie piękne wzory, to sztuka. Do tej pory robiłam różne wzory, ale wychodziły tak bardziej mechanicznie. A tutaj wybiera się ręką, trzeba dobrać odpowiednie kolory, wzór. To inne tkactwo – zauważa pani Magdalena. Przez ostatni rok uniwersytet realizował dwa projekty pod nazwą „Mistrz Tradycji”, podczas których mistrzynie pereboru przekazywały wiedzę młodszym uczennicom. Mistrzynie Zofia Jówko z Hrudu (uczennica Stanisławy Baj), Marianna Jówko z Hrudu i Stanisława Kowalewska z Nowego Holeszowa (chrześnica i uczennica Stanisławy Baj) przekazywały swoje umiejętności Agnieszce Demidowicz, Paulinie Humin i Magdalenie Papakul.

Uniwersytet chce kontynuować te działania, w planach jest też wydanie kompendium wiedzy na temat pereborów. W przygotowaniu jest też wniosek do rejestracji pereborów na światowej liście niematerialnego dziedzictwa UNESCO. Na krajowej liście już jest.

 

 

W projektach „Mistrz Tradycji” realizowanych na uniwersytecie w Husince, adeptki pereboru uczone są przez doświadczone mistrzynie. Wszyscy spotykają się zwykle raz w miesiącu podczas kilkudniowych zjazd.w. Ostatni kurs zakończył się w grudniu. Co dalej?
2018 rok w Husince poświęcony będzie głównie uzupełnieniu bazy edukacyjnej uniwersytetu. Ale będzie także realizowany projekt popularyzujący perebor. Zaplanowane są pokazy w szkołach i kołach gospodyń wiejskich. Będą im towarzyszyć badania etnograficzne, poszukiwania zachowanych starych element.w perebor.w. Natomiast kursy i zapisy na nie ruszą od nowa w poszerzonej formule od 2019 r. Będą miały charakter krótkoterminowy, długoterminowy i semestralny.