Najnowszy numer Gospodyni już w sprzedaży:)   




Kiedy zdążymy odpocząć? Powrót do listy

Artyści nie mają czasu. Nie było nam więc łatwo umówić się z Eleni – kobietą ciągle w biegu. Za nią – zawsze jakieś tournée, przed nią – zawsze jakieś koncerty. W krótkiej rozmowie zdążyła nam jednak opowiedzieć o tym, czym jest dla niej śpiewanie i jak spędza święta Bożego Narodzenia. Zdradziła też, że marzy o zwolnieniu tempa i chwili wytchnienia.

Koncerty, koncerty, koncerty... Czy zostaje jeszcze miejsce na oddech? – Z trudem. Mam zajęte praktycznie wszystkie piątki, soboty i niedziele. Zwłaszcza w okresie świątecznym. To czas kolędowego koncertowania. Bardzo lubię polskie kolędy. Są przepiękne i bardzo bogate. Ubolewam nad tym, że kolęda jest przez wielu wykonawców bardzo udziwniana. Uważam, że kolęda powinna zostać kolędą. Jeśli już ktoś chce tak bardzo ją zmieniać, niech napisze piosenkę świąteczną. Podczas grudniowych koncertów staram się w bardzo prosty sposób przekazywać utwory, tak żebyśmy mogli śpiewać wspólnie z publicznością.

Wielu z nas zastanawia się, jak mogą wyglądać święta u Greczynki z pochodzenia

– Tradycyjnie, razem z rodziną mojego szwagra i zarazem menadżera, bo Kostas jest prywatnie moim szwagrem. Wigilia jest typowo polska – z rybą po grecku a la Eleni, karpiem, choinką, prezentami, opłatkiem i kolędami oczywiście. Kolędy przygotowują dzieci – wnuki Kostasa. To czas, kiedy możemy w końcu spokojnie usiąść i porozmawiać. Na Nowy Rok przygotowujemy natomiast specjalne ciasto – według greckiego przepisu – z serem. Chowamy w nim pieniążek. Kto znajdzie go w swoim kawałku ciasta, ma przez cały rok zagwarantowane szczęście. Ja, niestety, będąc najmłodszą w rodzinie, zawsze dostawałam ostatni kawałek. Pamiętam święta Bożego Narodzenia z dzieciństwa, kiedy w Wigilię tata wcześnie rano przynosił choinkę. My kilka dni wcześniej siadaliśmy przy stole i przygotowywaliśmy ozdoby z bibuły, wycinanek. Rano, jak nigdy, chciało nam się wcześnie wstać i ubierać świąteczne drzewko. W kuchni mama z babcią pichciły potrawy, piekły ciasta. Pamiętam ten zapach potraw unoszący się w całym domu, nasz rodzinny stół wigilijny, dzielenie się opłatkiem (również z sąsiadami). Cieszę się, że będąc dzieckiem, mogłam właśnie tak przeżywać święta. Ubolewam nad tym, że dzisiaj w wielu domach ta tradycja zamiera. Bo tak naprawdę wszystko zależy od rodziny, rodziców. Jeśli będą potrafili przekazać to, co oni przeżywali podczas świąt, ich dzieci będą tę tradycję kontynuować.

Dziesiąta z rodzeństwa... Jak wspomina pani swoje dzieciństwo w śląskiej Bielawie?

– Bardzo ciepło. Moj rodzinny dom był pełen miłości i zrozumienia. Dzieciństwo wspominam z dużym sentymentem. Rodzice mieli swój własny kawałek ziemi, gdzie uprawiali marchewkę, fasolkę, ogórki. Pamiętam smak świeżych warzyw prosto z ogrodu. Chowaliśmy też kury, każda z nich miała imię. Bardzo przeżywałam, gdy ktoraś lądowała w garnku na rosół. Będąc dziećmi, angażowaliśmy się w pomoc rodzicom. Pamiętam, jak wczesnym rankiem przygotowywaliśmy pęczki świeżej włoszczyzny, które potem tata sprzedawał na targu. Nie zamieniłabym tych chwil na nic innego.

Talent taki jak pani musiał chyba wcześnie dawać o sobie znać?

– Od najmłodszych lat miałam kontakt z muzyką. Pochodzę z rodziny o tradycjach artystycznych. Jeden z moich braci grał na gitarze, siostra – na mandolinie. W moim rodzinnym domu często rozbrzmiewała muzyka. W szkole podstawowej śpiewałam w zespole muzyczno-wokalnym „Niezapominajki” i szkolnym chorze. Później, w szkole średniej, założyłyśmy trio „Ballada”. Bardzo miło wspominam ten okres amatorskiego śpiewania i komponowania. Tak naprawdę kiedyś nie myślałam o tym, żeby być piosenkarką, chciałam zostać nauczycielką wychowania muzycznego, ale mój los potoczył się zupełnie inaczej. Nie dostałam się do Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Zielonej Górze. Od mojego brata dowiedziałam się, że zespół „Prometheus” poszukuje wokalistki. Stwierdziłam, że spróbuję. Planowałam śpiewać przez rok i później próbować ponownie dostać się na studia. Chciałam też pomoc swoim rodzicom, odciążyć ich finansowo. Pamiętam, jak pierwszą wypłatę wysłałam rodzicom – szczęśliwa, zadowolona, że mogę też coś im dać. Ten rok przedłużył się i tak naprawdę trwa do dziś. Program zespołu opierał się wyłącznie na muzyce greckiej. Polskiej publiczności przybliżaliśmy kawałek Grecji. Moj obecny menadżer i kompozytor skomponował dla mnie pierwszą piosenkę „Po słonecznej stronie życia” i tak potem potoczyły się kolejne piosenki, kolejne płyty i... zostałam piosenkarką.

Ma pani na koncie ponad dwadzieścia płyt. Czy nagrywanie to pani ulubione zajęcie?

 – Nie jestem osobą studyjną. Lubię mieć żywy kontakt z publicznością. To mi daje niesamowitą energię. Praca w studiu jest bardzo ciężka, żmudna, wymaga czasu, a nie jednego dnia czy nawet miesiąca. Przygotowanie albumu wymaga mnóstwa czasu i poświęcenia.

W 1999 roku przyznano pani Międzynarodową Nagrodę im. św. Rity z Cascii. To wyróżnienie dla kobiet różnych wyznań za to, że potrafiły wybaczyć...

 – Tak, to nagroda moralna. Byłam drugą Polką, która została tak wysoko odznaczona. Rok wcześniej dostała ją matka bł. księdza Jerzego Popiełuszki. To piękna uroczystość, która odbywa się 22 maja każdego roku – to data śmierci św. Rity. Wyróżnionym zostają wręczone medal, róża i pergamin, na którym, w moim przypadku – jako że jestem piosenkarką – jest napisane, iż poprzez śpiew, muzykę i przebaczenie ewangelizuję, niosę przesłanie przebaczenia. To ogromne przeżycie. Zaraz potem wraz z grupą przyjaciół miałam audiencję u Ojca Świętego – św. Jana Pawła II. Otrzymałam od niego różaniec. Pamiętam, jak dużo dobroci płynęło z jego twarzy, miałam mu tyle do powiedzenia, a ze wzruszenia nie potrafiłam wydobyć nawet jednego słowa.

Ile czasu trzeba, żeby wybaczyć krzywdę? Kiedy to się stało?

– Od razu. Zawsze powtarzam, że śmierć mojej córki to tragedia dwóch rodzin. Nie rozpatrywałam tego w kontekście przebaczyć czy nie przebaczyć. Raczej szukałam przyczyn tej tragedii, a nie zastanawiałam się nad tym, co mam zrobić, żeby się zemścić na tym człowieku. Osoba wierząca powinna umieć okazać wiarę czynami, a nie tylko słowem.

Wybaczenie – potrzebna nam wszystkim rzecz, ale tak niełatwa... Pani zdobyła się na ten gest.

 – Tak, dlatego że to według mnie jedyna droga, aby móc dalej żyć. Moi rodzice wpoili mi, że nie można żyć ze złymi emocjami, że mimo wszystko trzeba patrzeć i myśleć pozytywnie. Nie można złem odpłacać za złe. Gdybym nie potrafiła wybaczyć, nie umiałabym dalej funkcjonować czy wrócić do pracy. Muszę dalej żyć. Człowiek, który potrafi wybaczyć, jest wolnym człowiekiem. Każda taka tragedia to bardzo bolesna lekcja. Uważam, że każdy w swoim życiu powinien nauczyć się przebaczać. Umiejętność wybaczania uwalnia od złych emocji. Emocji, które zabijają nas od wewnątrz i nie pozwalają żyć. Jeśli nie przebaczamy, w pewnym sensie zatrzymujemy się w czasie, stoimy w miejscu, nie idziemy do przodu. Cały czas myślimy tylko o tym, jakby się zemścić, nie zdając sobie sprawy, że pielęgnujemy w sobie niszczące emocje. Tylko przebaczenie daje nam wolność. Dzięki niemu jestem osobą pogodną, potrafię się uśmiechać. Czerpię radość z tego, co mam. Ten czas 35 lat przygody z piosenką nauczył mnie dystansu do życia. Staram się robić wszystko, aby moja muzyka była pewnego rodzaju drogowskazem, który kieruje słuchaczy na właściwą drogę.

 Rozmawiała Karolina Kasperek

Eleni – Polka i Greczynka zarazem. Piosenkarka śpiewająca po polsku, choć w tym języku mówi dopiero od siódmego roku życia. Była gwiazdą tegorocznego zjazdu gospodyń w Licheniu Starym. Nad licheńskim jeziorem rozlegał się przez dwie godziny wspólny śpiew artystki i sześciotysięcznej widowni. Koncert zakończył się wspólnym odśpiewaniem „Barki”. Eleni zaprosiła na scenę laureatki naszego konkursu „Kobiety na start” – Stowarzyszenie Gospodyń Wiejskich z Andrychowa.

Na scenie Eleni stanęła pierwszy raz, kiedy miała 13 lat. Była wtedy w podstawówce. Prawdziwą estradową karierę rozpoczęła z zespołem „Prometheus”. Miała z nim śpiewać tylko rok, a potem kolejny raz zdawać na studia. Została i, choć zespół dawno już nie istnieje, ona do dziś zachwyca słuchaczy na całym świecie swoim głosem. Śpiewa o tym, z czego utkane jest życie – nie tylko jej, ale każdego z nas. Dlatego jej piosenki tak łatwo trafiają do serc ludzi różnych pokoleń. Jest laureatką wielu nagród, przyznawanych nie tylko artystom.